Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielone inwestycje czy „zielone wywłaszczenie”? Zmiany dotyczą milionów Polaków

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Zielone inwestycje czy „zielone wywłaszczenie”? Zmiany dotyczą milionów Polaków
Zielone inwestycje czy „zielone wywłaszczenie”? Zmiany dotyczą milionów Polaków Tomasz Kawka / Zdjęcie ilustracyjne
Parlament Europejski przyjął tzw. "dyrektywę budynkową". Dla części polityków i komentatorów wspierających Zielony Ład, to milowy krok w ochronie klimatu. Dla prawicowych komentatorów - początek wywłaszczania właścicieli nieruchomości. Odrzucając skrajne opinie, trzeba powiedzieć jasno. Nowe przepisy wpłyną na życie milionów Polaków.

Idealny budynek wg unijnej polityk? To budynek, w którym bardzo niska ilość wymaganej energii jest w pełni pokryta energią ze źródeł odnawialnych i nie powoduje emisji CO2 z paliw kopalnych.

Od 1 stycznia 2030 r. ma to dotyczyć wszystkich nowych budynków. Ale już od 2028 r. ma to dotyczyć nowych budynków publicznych. Natomiast do 2040 r. mają zniknąć wszystkie piece na gaz, węgiel.

I tu pojawia się kluczowe pytanie - kto za to zapłaci? A wiadomo, że na zmiany w budowlance przeznaczyć trzeba kwoty ogromne. Według dzisiejszych cen instalacja fotowoltaiczna to ok. 30 tys. zł, pompa ciepła ok. 50 tys. zł. Docieplenie, okna, drzwi - to kolejne dziesiątki tysięcy złotych. I nie wiadomo, jak się ceny zachowają. Scenariusz optymistyczny - wraz z rozwojem technologii ceny będą spadać. Pesymistyczny - wraz z ogromnym wzrostem zapotrzebowania na usługi w Europie, ceny będą rosnąć. Nie wiemy, który okaże się prawdziwy.

Za remonty zapłacą właściciele. W tym zdaniu zawiera się istota polskiego problemu. Aż 86% Polaków korzysta z mieszkań i domów własnościowych. To o 16% więcej niż średnia unijna. (źródło: Eurostat oraz raport Obserwatorium Polityki Miejskiej). W 2020 r. rynkowe zasady najmu dotyczyły zaledwie 3,3% Polaków. Średnia dla Unii to 20,7%, a w Niemczech - 43%. Polacy kupowali i budowali mieszkania na własność nie dlatego, że chcieli. Robili to - często na kredyt, przy ogromnym zaangażowaniu rodzin - gdyż ani państwo, ani gminy nie zagwarantowały istnienia realnego, zdrowego rynku najmu. To oznacza, że własność nie zawsze jest w Polsce synonimem bogactwa. Często, to pozorne bogactwo, obciążone kredytem.

A teraz miliony polskich właścicieli dostaną do realizacji wyśrubowane cele inwestycyjne. Dlatego będą potrzebowały wsparcia. Realnego, liczonego w setkach tysięcy złotych. Obowiązująca dziś ulga termomodernizacyjna działa dobrze, choć jej limit (53 tys. zł) nie jest wystarczający. A z ulgi korzystają ci, których stać było remont. System dotacji, jak np. Czyste Powietrze, trzeba udrożnić i zwiększyć jego limity. 13 tys. zł dotacji, to kropla w morzu potrzeb. Zmiany muszą być radykalne.

Ale jest jeszcze jeden szczegół. W przyjętych przepisach eurodeputowani zawarli przepis, że w przyszłości niezmodernizowanego domu nie będzie można sprzedać. To rozwiązanie brutalne i absurdalne. Rodzina, której nie będzie stać na remont, nie sprzeda domu? Albo sprzeda go spekulantom za grosze jako samą działkę? Nie, to tak działać nie może. Wiedza, audyty energetyczne – tak, zakazy – nie. Dlatego trzeba koniecznie zmienić te zapisy. Inaczej - milionom uboższych właścicieli grozi życiowa i finansowa katastrofa.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zielone inwestycje czy „zielone wywłaszczenie”? Zmiany dotyczą milionów Polaków - Dziennik Bałtycki

Wróć na warminskomazurskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto